Komisja Śledcza do zbadania zarzutów nieprawidłowości w polityce energetycznej Polski w latach 1997-2022 – tak nazywa się inicjatywa Konfederacji, pod którą politycy rozpoczynają zbiórkę podpisów. Ich zdaniem wszystkie partie od 1997 roku odpowiadają za likwidację polskich kopalni i górnictwa w naszym kraju.
“Celem powołania komisji śledczej jest wyjaśnienie przyczyn aktualnego kryzysu, wskazanie osób odpowiedzialnych za podjęcie błędnych decyzji politycznych, wyjaśnienie uzależnienia polskiej i europejskiej gospodarki od importu rosyjskich węglowodorów oraz poinformowanie opinii publicznej o stanie polskiego bezpieczeństwa energetycznego.” – czytamy we wniosku.
“To jeszcze w końcówce lat 90. za rządów AWS-u i Unii Wolności rozpoczął się proces likwidacji polskiego górnictwa. To wtedy rozpoczęły się te mechanizmy, które związane były z faktem, że lata tłuste w górnictwie były przejadane i rozkradane, a lata chude skutkowały likwidacją kopalń” – powiedział poseł Robert Winnicki. “Kolejne ekipy rządzące dopuściły się w tej sprawie rażących, drastycznych zaniedbań.”
Politycy Konfederacji wskazali, które rządy zamykały kopalnie na przestrzeni lat:
w okresie od grudnia 1997 do listopada 2001 (rządy AWS-UW) postawiono w stan całkowitej likwidacji 19 kopalni;
w okresie od grudnia 2001 do listopada 2005 (rządy SLD) postawiono w stan całkowitej likwidacji 2 kopalnie;
w okresie od stycznia 2008 do listopada 2015 (rządy PO-PSL) postawiono w stan całkowitej likwidacji 5 kopalni;
w okresie od grudnia 2015 do dnia dzisiejszego (rządy PiS) postawiono w stan całkowitej likwidacji 14 kopalń.
Konfederacja będzie teraz zbierać podpisy pod projektem powołania Komisji Śledczej. Koło posiada 11 posłów, więc potrzebować będzie jeszcze 35 podpisów, które politycy będą zbierać wśród polityków innych klubów i kół.
W czwartek do sejmu wpłynął kolejny projekt ustawy o legalności działań organów gminy w kontekście wyborów prezydenckich w 2020 roku. Chodzi o ochronę samorządowców, którzy przekazali Poczcie Polskiej spisy wyborców na wybory kopertowe, które ostatecznie się nie odbyły. Konfederacja mówi, że Bezkarność Plus powraca.
„To ustawa Bezczelność Plus. Bezczelność PiS-owskich urzędników, którzy wiedzą, że zostaną odsunięcie od władzy i chcą sobie zagwarantować bezkarność za przewinienia w czasie epidemii.” – powiedział Jakub Kalus.
„Dla Polaków kary za maseczki i obostrzenia sanitarne. Tylko w zeszłym roku w zaledwie kwartał od sierpnia do listopada wystawiono 116 tys. mandatów za łamanie obostrzeń. Dlaczego urzędnicy PiS nie mają odpowiadać za swojej nadużycia?” – mówią konfederaci.
Do Sejmu trafił projekt ustawy o zmianie ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym i o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami. Projekt zakłada, że kadencja władz i organów nadzorczych pięciu spółek trwać ma 5 lat. Chodzi o Orlen, Polfe, Gaz-System, Polskie Sieci Energetyczne i Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych. Na odwołanie konkretnych osób z władz tych spółek będzie musiała wydać zgodę nowa Rada.
W skład tej rady mają wchodzić 3 osoby wskazane przez Sejm, 1 wskazana przez Senat i 1 wskazana przez prezydenta. Kadencja członków tej rady ma trwać 6 lat. Mają oni pełnić swoje funkcje bez wynagrodzenia i otrzymywać zwrot wydatków (za przejazdy lub noclegi).
„Władza zdaje sobie sprawę, że czeka ich koniec. Zazwyczaj przy zmianie władzy zmieniają się świnie przy korycie, w spółkach skarbu państwa i ta władza chce zabetonować na sześć lat władzę spółkach.” – powiedział Jakub Kulesza, przewodniczący Koła Poselskiego Konfederacji.
„Model ustrojowy, który ta rada postuluje, my już dobrze znany. To jest klon Rady Mediów Narodowych. Ciało wirtualne, złożone z posłów, bez siedziby i budżetu, instytucjonalnie nie ma żadnej formy, więc żadną strategią nie będzie się zajmować. Będzie się zajmować jedynie nadzorem właścicielskim nad spółkami skarbu państwa.” – stwierdził Krzysztof Bosak.
„Nadzieję niesie to, że PiS przygotowuje się do utraty władzy w Polsce. Smutna konstatacja jest taka, że PiS co prawda przygotowuje się do oddania władzy, ale chce zachować władzę w sprawie dla siebie najważniejszej, czyli w spółkach skarbu państwa. To jest naturalne, że jeśli istnieje wielkie koryto, to świnie zmieniają się przy korycie, a naszym celem jest to, żeby koryto zlikwidować.”
W trakcie konferencji Konfederacji rzecznik PiS, Radosław Fogiel, powiedział w mediach, że jego partia wycofuje ten projekt z Sejmu.
Agencja Bloomberg zauważyła, że Polska w prowadzonej przez PiS polityce ekonomicznej pozostaje całkowicie odosobniona, a polski dług radzi sobie ostatnio najgorzej na świecie. “Polska w bolesny sposób przekonuje się, co się dzieje, gdy inwestorzy zaczną się bać, że polityczni decydenci na dobre odwrócili się plecami do walki z inflacją, by dorzucać paliwa do ekonomicznego pieca przed zbliżającymi się wyborami” – pisze Bloomberg. Politycy Konfederacji komentują ten fakt, zrzucając odpowiedzialność na złe działania obecnego rządu. “Tego nie da się przypiąć Putinowi” – mówią konfederaci
Załamanie na rynku polskich obligacji w piątek jeszcze się pogłębiło. Rentowności polskich 10-latek szturmują właśnie granicę 9 proc. A im są one wyższe, tym gorzej dla dłużnika (polskich podatników). Dlaczego? Bo większy jest koszt spłaty tego długu.
Jednoznaczną ocenę tych informacji przedstawił skarbnik Konfederacji, mec. Michał Wawer. “Z każdym kolejnym tygodniem, z każdym kolejnym miesiącem, musimy jako Polacy płacić coraz więcej za pieniądze pożyczane od międzynarodowych bankierów. Tego nie da się przypiąć Putinowi. To nie jest kwestia wojny na Ukrainie, która oczywiście miała swój wpływ na inflację, ale jeśli międzynarodowa prasa finansowa pisze, że Polski dług radzi sobie najgorzej na świecie, to to nie jest kwestia putinflacji, tylko tego, że Kaczyński i Morawiecki wydrukowali setki miliardów złotych długu pandemicznego, zrujnowali przejrzystość polskich finansów. To jest kwestia tego, że drukując pieniądze, chcą sobie kupić poparcie Polaków.”
“Polska potrzebuje zdrowej, racjonalnej gospodarki finansowej. Potrzebuje powrotu normalności w finansach publicznych, dyscypliny finansowej i panowania nad wydatkami. To jest coś, czego nie zrobi ani PiS, ani Platforma.” – dodał Wawer, który zauważa, że wszystkie ugrupowania tzw. opozycji mają do zaproponowania ten sam kierunek polityki finansowej, oparty na rozdawnictwie, zadłużaniu i podwyższaniu podatków. “Tylko Konfederacja jest w stanie zatrzymać to szaleństwo.”
Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie od początku 2022 roku straciła 38 proc. swojej wartości, co jest najgorszym wynikiem ze wszystkich rynków śledzonych przez agencję. Z kolei złoty od początku 2022 roku osłabił się o 4 proc. w stosunku do euro i 17 proc. do dolara. Wszystko to w sytuacji, gdy polskie zadłużenie rośnie, inflacja przekracza 17 proc., a ujemne realne stopy procentowe (stopy procentowe minus inflacja) są już dwucyfrowe.
“Konsekwencje działań tego rządu będziemy ponosić my i przyszłe pokolenia. Przez dziesięciolecia będziemy spłacać długi zaciągnięte przez ten rząd i naprawiać gospodarkę.” – uważa Jakub Kulesza. Poseł Konfederacji stwierdził, że Mateusz Morawiecki doskonale wie co robi i z premedytacją niszczy gospodarkę. “To co jest kulą u nogi polskiej gospodarki, to są wydatki publiczne, które rosną po to, by zaspokajać potrzeby wyborców i kupić ich głosy.”
Do Sejmu wpłynął poselski projekt zmian dotyczący edukacji domowej, znacznie ograniczający jej funkcjonowanie. Ustawa bez konsultacji społecznych ma być przedmiotem debaty na wtorkowej komisji edukacji. Przeciwni projektowi są politycy Konfederacji, którzy wraz z przedstawicielami Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie oprotestowali cały pomysł na konferencji prasowej w Sejmie.
“Projekt został zgłoszony bez żadnych konsultacji i z zaskoczenia. Już był broniony przez ministra Czarnka, szefa gabinetu politycznego pana Brzózkę, uzasadnieniami, które są zdumiewające. Na dziesiątki tysięcy rodziców zajmujących się edukacją domową rzucony został termin – mafie edukacyjne.” – powiedział poseł Krzysztof Bosak.
Projekt ustawy, który już otrzymał druk numer 2740, zakłada:
– powrót do rejonizacji na poziomie województwa
– brak możliwości przechodzenia na edukację domową w ciągu roku,
– konieczność posiadania przez szkołę “warunków lokalowych” uwzględniających wszystkich uczniów, także tych w edukacji domowej,
– limit dla szkół – tylko 50% uczniów może być w edukacji domowej,
– brak egzaminów online.
“Uważamy, że jest to najazd na nas, na ludzi edukujących i jest to niezgodne z Konstytucją, która gwarantuje, żebyśmy mogli jako rodzice nasze dzieci edukować.” – powiedział Andrzej Witecki, przedstawiciel Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie, który wraz z żoną zajmuje się edukacją swoich dzieci w ramach edukacji domowej.
“Środowisko edukacji domowej istnieje od ponad 30 lat. Zdajemy sobie sprawę, że zaproponowana ustawa to środowisko by zniszczyła. Jesteśmy pewni i zdecydowani do tego, aby walczyć o prawa, które nam się należą. Nasze dzieci i tak podlegają pod prawo państwowe i mają obowiązek podchodzenia do egzaminów. Możliwość wyboru szkoły, do której nasze dziecko przynależy i sposób wyboru edukacji, jest naszym prawem.” – stwierdziła Marta Witecka.
Konfederacja i bon oświatowy.
Poseł Krzysztof Bosak przypomniał jeden z istotniejszych postulatów swojego ugrupowania. Konfederacja od lat popiera tzw. bon oświatowy, którego główne założenie opiera się na tym, że pieniądze z ministerstwa przeznaczane na edukację, są przypisane do ucznia. Rodzice dziecka mogą je spożytkować na takie szkoły, takie formy nauczania, na jakie sami chcą. “Jeżeli ministerstwo jest zaniepokojone tym, że zbyt dużo pieniędzy trafia do szkół, których uczniowie są w edukacji domowej, to nic prostszego, żeby te pieniądze wędrowały prosto do rodziców. Chyba rodzice najlepiej wiedzą w jaki sposób swoje dzieci wykształcić.”
Marek Falenta w 2014 roku sprzedał rosyjskim służbom nagrania z restauracji Sowa i Przyjaciele – tak zeznał w czerwcu ubiegłego roku wspólnik biznesmena Marek W. w gdańskiej prokuraturze. Sprawę ujawnił poniedziałkowy „Newsweek”. Tygodnik twierdzi, że po zeznaniach W. wszczęto śledztwo, ale nie pod kątem szpiegostwa.
Dodatkowo w ujawnionym protokole W. powiadomił, że wręczył Michałowi Tuskowi reklamówkę, w której znajdowało się 600 tys. euro. Do przekazania pieniędzy miało dojść na początku czerwca 2014 roku.
Ekipa PiS obiecywała w 2015 roku, że kiedy wejdzie do sejmu to rozliczy wszystkie afery Platformy i SLD. I nic się w tej sprawie nie wydarzyło.” – powiedział poseł Michał Urbaniak. “Ręka rękę myje i przez najbliższe lata, jeśli nie będzie alternatywy dla PO-PiS, to nic się w tej sprawie nie zmieni.
“Jeśli sytuacja wygląda inaczej, jeśli politycy PiS uważają, że masowo rozliczają rządy PO-PSL, to pokażcie nam to. Ile ludzi rozliczyliście? Ile osób stanęło przed sądem? Odpowiedź jest prosta – równe zero.” – stwierdził Tomasz Grabarczyk.
Konfederaci uważają, że teraz najważniejsze jest pełne rozliczenie afery taśmowej, zarówno pod kątem nagrań polityków, jak i przypuszczeń, że w polskie życie publicznej angażują się rosyjskie służby.
Konfederacja apeluje do rządu o wstrzymanie zamykania kopalń Makoszowy w Zabrzu, Krupiński w Suszcu i JAS-MOS w Jastrzębiu Zdroju. Zdaniem polityków Polska musi pilnie odrzucić politykę klimatyczną Unii Europejskiej i zaprzestań likwidowania polskiego górnictwa. Robert Winnicki złożył w tej sprawie w sejmie wniosek formalny. “
“Ta likwidacja kopalń w Polsce, która dzisiaj skutkuje nie tylko brakiem na rynku węgla, skutkuje również tym, że drożeje prąd, a polityka klimatyczna UE prowadzi nas w kierunku blackoutu i drożyzny.” – powiedział Robert Winnicki.
Jeden z liderów Konfederacji stwierdził, że z likwidacją polskiego górnictwa mamy do czynienia od wielu lat, od czasu kiedy przyjęto Pakiet Klimatyczny Unii Europejskiej, przed którym środowiska tworzące dziś Konfederacje ostrzegały już w 2013 roku.
“Czternaście kopalń zamkniętych tylko za rządów PiS. Takich kopalń jak kopalnia Krupiński w Suszcu, która miała jeszcze 40 milionów ton zasobów operatywnych. KOpalnia Makoszowy w Zabrzu, która ma 90 milionów ton operatywnych. Kopalnia Bielszowice w Rudzie Śląskiej, która ma 70 mln ton zasobów operatywnych. To są te likwidacje, które toczą się w ostatnich latach.”
“Żądamy tego, żeby wypowiedzieć pakiet klimatyczny Unii Europejskiej i wstrzymać likwidację kopalni Krupiński, Makoszowy i JAS-MOS. To jest wszystko do zrobienia. Potrzeba jedynie woli politycznej.”
Konfederacja zorganizowała w Sejmie konferencję w temacie premii, które rozdają ministrowie w resortach klimatu oraz finansów. Anna Moskwa w pierwszym półroczu 2022 roku wypłaciła 730 tys. złotych nagród swoim pracownikom. Ministerstwo Finansów natomiast przeznaczyło na premie ponad 23 mln złotych. Politycy Konfederacji pytają: za co te nagrody?
Minister środowiska i klimatu wypłaciła swoim pracownikom od stycznia do połowy sierpnia 731 tys. zł nagród. Otrzymały je 134 osoby, czyli średnia premia w tym resorcie wyniosła 5,8 tys. zł.
“Chcielibyśmy zapytać, za co? Czym zasłużyli się ci urzędnicy? Jakie sukcesy odnosi to ministerstwo?” – dopytywał Artur Dziambor
Jednak największe nagrody przyznało sobie Ministerstwo Finansów. W ramach premii w tym roku MF wypłacił 23 mln zł. Są to nagrody za “szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej”. Rozumiemy, że za Polski Ład, który okazał się spektakularnym sukcesem rządu?
W 2019 roku MF wypłaciło 36,4 mln zł premii na 2392 pracowników (15,2 tys zł na osobę). W 2020 przyznano “tylko” 511 tys. zł nagród, ale rok później już 27,6 mln zł na 2574 pracowników (10,8 tys zł na osobę). We wszystkich przypadkach powodem były “szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej”.
“Wszyscy wiemy, że urzędnicy nie zarabiają takich pieniędzy, jak powinny zarabiać osoby, które tak ważne funkcje pełnią. Ale dlaczego zamiast urealnić te pracę, żeby rzeczywiście przechodzili prawdziwi fachowcy do Ministerstwa Finansów, trzyma się anty-fachowców?” – powiedział mec. Jacek Wilk.
Doniesienia na temat manipulacji, których dopuszczał się koncern farmaceutyczny Pfizer, stawiają pod znakiem zapytania jakość i skuteczność szczepionek przeciwko covid-19. Sama dyrektor Pfizera przyznała, że firma nie testowała swoich preparatów na zapobieganie transmisji wirusa. W dodatku Prokuratura Europejska wszczęła śledztwo w sprawie zakupu szczepionek przez Unię, w którym główną podejrzaną jest szefowa Komisji Europejskiej – Ursula von der Leyen. Politycy Konfederacji wskazują, że jako jedyni mieli odwagę zadawać trudne pytania co do jakości szczepionek i wskazywać na wiele nieprawidłowości z tym związanych. Teraz sami pytają, kto tu jest szurem.
Dyrektor Pfizera Janine Small w trakcie przesłuchania w Parlamencie Europejskim, przyznała, że firma nie testowała swoich preparatów na zapobieganie transmisji.
„Kto tu jest szurem?” – zapytał poseł Grzegorz Braun. „Wcale nie cieszymy się z cudzego nieszczęścia.” – podkreślił polityk. „Firma Pfizer stwierdza, że nie było to oparte na żadnym badaniu naukowym, a więc było praktyką znachorską.”
Prokuratura Europejska potwierdziła, że wszczęła dochodzenie ws. zakupu szczepionek przeciwko COVID-19 przez UE. Główną podejrzaną jest przewodnicząca KE – Ursula von der Leyen, która już w kwietniu 2021 wymieniała sms-y z dyrektorem Pfizera przed podpisaniem przez UE kontraktu na zakup zakupie 1,8 miliarda dawek szczepionek BioNTech/Pfizer o wartości 35 miliardów euro.
„Coraz więcej wskazuje na to, że ta zmasowana akcja sprzedaży nam szczepionek od samego początku była jednym wielkim przekrętem. Począwszy od braku jakikolwiek badań na zaprzestanie transmisji wirusa po zaszczepieniu, przez cały czas zmniejszającą się deklarowaną skuteczność szczepionki, po niejasny proces zakupowy. Dodajmy do tego zmasowaną akcję medialną wspierają przez celebrytów i kneblowanie debaty publicznej.” – powiedział Sławomir Mentzen.
„Pewien zdrowy sceptycyzm to zupełnie naturalny odruch. Nie rozumiem, czemu ludzie nie ufający TVP, nagle uwierzyli TVP, kiedy mówiono tam o szczepionkach.” – dodał nowy prezes KORWiN. “Nie dopuśćmy do tego, aby kolejne lata, podobnie jak poprzednie dwa lata, były za kilka lat wspominane jako okres ciemnoty i upadku rozumu.”
Według doniesień “Rzeczpospolitej”, polskie regiony nie będą miały pieniędzy na inwestycje z powodu polityki PiS. Zagrożone mają być nie tylko środki z KPO, ale również środki z polityki spójności i programy regionalne. Zdaniem Konfederacji jest to efekt prowadzenia przez lata uległej polityki wobec Brukseli. Politycy apelują o wstrzymanie składki członkowskiej do UE, jako odpowiedzi symetrycznej do działań Brukseli.
Jeżeli doniesienia medialne się potwierdzą, Bruksela wstrzyma wypłatę miliardów euro dla Polski. Chodzi o środki z KPO (23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek z FO), funduszy z polityki spójności (ponad 75 mld euro dotacji na 2021-27) i 16 programów regionalnych (31 mld euro).
„Polskie władze same zadeklarowały, że nie wypełniły jednego z podstawowych warunków umożliwiających zwrot pieniędzy, związanego z kartą praw podstawowych. To horyzontalny warunek, nie dotyczy poszczególnych sektorów, ale całości funduszy. I dopóki on nie będzie wypełniony przez Polskę, płatności nie będą zwracane przez KE. Te rachunki będą czekać” – powiedział Marc Lemaitre dyrektor generalny ds. polityki regionalnej w KE, na spotkaniu zorganizowanym w ubiegłym tygodniu w Brukseli w ramach Europejskiego Tygodnia Regionów
“Oczekujemy natychmiastowej wyjaśnienia od rządu tej sytuacji. O co chodzi z horyzontalnymi warunkami? Wygląda na to, że jest to nowe słowo klucz. Okazuje się, że Polska ma teraz pracować pod dyktando nowych słów kluczy komisarzy europejskich.” – stwierdził poseł Krzysztof Bosak.
Zawieszenie składki do UE
Politycy Konfederacji uważają, że winę za obecny kryzys w relacjach Polski i Unii Europejskiej ponoszą wszystkie kolejne rządy, które uprawiały podległą politykę wobec Brukseli, pozwalając tym samym na stawianie skandalicznych warunków Warszawie. Krzysztof Bosak stwierdził, że nadszedł czas na odważne decyzje. “Jeżeli potwierdzi się to, że Polsce zostaną wstrzymane fundusze, to oczekujemy od polskiego rządu działań symetrycznych. Dość płaszczenia się pod Brukselą. Czas wstrzymać wypłatę składki unijnych. Jeżeli oni obcinają nam fundusze bez żadnych zasad, my musimy zrobić to samo. Albo obie strony przestrzegają zasad, albo obie strony wymyślają swoje preteksty i należy zachować się symetrycznie.”
“Konfederacja jest jedyną siłą w polskiej polityce, która nie działa pod dyktando eurokratów i Konfederacja jako jedyna upomina się o honor państwa polskiego i o godność naszego społeczeństwa, które nie może być popychadłem w rękach Komisji Europejskiej.” – dodał Bosak.
Polski przemysł drzewny popadł w poważny kryzys. “W zeszłym roku ceny drewna wzrosły w Polsce o 60 proc., a w Unii Europejskiej – zaledwie o 27 proc. Szacujemy, że wzrost kosztów w 2022 r. wyniesie między 80 a 100 proc.” – to słyszymy od przedstawicieli tej branży. Mamy obecnie najdroższy surowiec w Europie. 2 lata temu popularne drewno sosnowe kosztowało ok. 280 zł za m3. Dzisiaj na aukcjach otwartych potrafi kosztować 450-500 zł.
Wysokie ceny drewna prowadzą do pogorszenia koniunktury polskich firm meblarskich. Firma Fakro (drzwi i okna) ograniczyła pracę do 4 dni w tygodniu przez brak zamówień. “Władza doprowadza swoimi działaniami do upadku całego sektora” – powiedział Jakub Kulesza.
Konfederacja przygotowała ustawę.
W lipcu 2020 rząd PiS wprowadził najwyższą, 23% stawkę VAT na drewno opałowe. Stawka wzrosła z preferencyjnych 8%, a dla klientów indywidualnych oznaczało to podwyżkę ceny np. drewna kominkowego o 15%. W lipcu 2022 roku, wiedząc, że nadchodzi ogromny kryzys energetyczny, Ministerstwo Finansów odmówiło obniżenia VAT na drewno opałowe.
Politycy Konfederacji zaprezentowali projekt ustawy, który ich zdaniem skutecznie obniży ceny drewna opałowego. Chodzi o “Drewno opałowe bez VAT”, czyli projekt obniżający VAT na ten surowiec z 23% do 0%.
Konfederacja spełnia oczekiwania Polaków zakresie taniej energii. Po projektach “Tanie Paliwo”, “Tani Węgiel” i “Prąd bez VAT” przedstawiamy projekt ustawy obniżający stawkę VAT na drewno opałowe z 23% do 0%. Ta obniżka podatków pomoże zwłaszcza najbiedniejszym Polakom.” – stwierdził autor ustawy, Witold Stoch.
Komisja Europejska zatwierdziła jeden z największych programów tak zwanej polityki spójności. Polska może w nim liczyć na ogromną sumę 24 miliardów euro. To ponad 116 miliardów złotych, które mogą trafić bezpośrednio do polskich samorządów. Problem w tym, że te środki są przez UE blokowane pod pretekstem łamania przez Polskę Karty Praw Podstawowych.
“W drodze negocjacji traktatu lizbońskiego Polska i Wielka Brytania zagwarantowały sobie tzw. protokół brytyjski, czyli wyłączenie z obowiązywania Karty Praw Podstawowych. Dziś dowiaduje się, że od zeszłego roku trwają naciski urzędników unijnych, aby samorządy podporządkowały się dokumentowi, który nie obowiązuje Polski.” – powiedział Krzysztof Bosak.
Jak przekazała unijna komisarz ds. spójności Elisa Ferreira, “wypłaty są uzależnione od spełnienia warunków podstawowych, w tym stosowania Karty Praw Podstawowych” (czyli m. in. niedyskryminacji osób LGBT i niezależności sądownictwa).
“Po pierwsze informujemy opinię publiczną, że istnieje trzeci sposób blokowania środków unijnych. Będziemy też działań w tej sprawie. Widzimy, że polityka europejska rządu jest w rozsypce. Kierujemy w tej sprawie interpelację, zadając konkretne pytania.” – stwierdził jeden z liderów Konfederacji, który w zapowiedzianej interpelacji zadaje następujące pytania:
Jakie jest stanowisko Rządu RP dotyczące powyższej wypowiedzi komisarz ds. spójności Elisy Ferreire?
Czy Rząd RP zaprotestował wobec groźby blokowania przez Komisją Europejską wypłaty środków z programu Polityki Spójności dla Polski pod pretekstem łamania Karty Praw Podstawowych której stosowanie wobec Polski jest ograniczone tzw Protokołem Brytyjskim?
Jakie kroki podejmuje Rząd RP w celu zabezpieczenie środków należnych Polsce w ramach Polityki Spójności?
Jakie samorządy mogą być zagrożone utratą środków?
Czy zagrożone są samorządy które przyjęły Samorządową Kartę Praw Rodziny czyli 1 województwo, 18 powiatów oraz 19 gmin i miast?
Konfederacja zaprezentowała projekt ustawy „Mój dom – moja twierdza”, który zakłada brak kar dla osób przekraczających granice obrony koniecznej. To reakcja na wydarzenie w Poznaniu, kiedy napastnik wtargnął na prywatną posesję, dusił nastolatka i został śmiertelnie ugodzony nożem. Domownicy otrzymali zarzuty prokuratorskie udziału w bójce i zostali objęci dozorem policyjnym.
Kilka dni temu w Poznaniu na ulicy Obozowej napastnik wdarł się na jedną z posesji. Osoby znajdujące się w środku zadzwoniły po policję. Włamywacz zaatakował starszego mężczyznę, po czym obezwładnił nastolatka i zaczął go dusić. Matka chłopca, chcąc uratować syna, wbiła nóż pod żebra agresora. Włamywacz uciekł z miejsca zdarzenia, jednak niedługo później zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Ku zaskoczeniu wszystkich, domownicy usłyszeli zarzuty prokuratorskie. „Osobom tym przedstawiono zarzuty udziału w bójce, których konsekwencją jest śmierć człowieka” – powiedział Radosław Gorczyński z Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald. Wobec podejrzanych domowników zastosowano dozór policyjny.
Sprawę komentują politycy Konfederacji. „Ze swojej strony chcieliśmy powiedzieć, że jest to sytuacja skandaliczna.” – stwierdził Robert Winnicki. „W naszych oczach jest pani bohaterką i nie należy się pani prokuratura, tylko gorące i serdeczne podziękowania za bohaterską postawę.”
Ustawa „Mój dom – moja twierdza”
Konfederacja wyszła naprzeciw oburzeniu społecznemu, które narodziło się po wydarzeniach z Poznania. Politycy proponują ustawę „Mój dom – moja twierdza”. Jej głównym założeniem jest nie karanie osób, które przekroczyły granice obrony koniecznej, odpierając zamach polegający na wdarciu się do mieszkania, lokalu, domu lub na prywatny teren.
„Ta ustawa powinna być priorytetem dla ministra sprawiedliwości. Liczymy na to, że do 11 podpisów Konfederacji pod tym projektem, dołączą nie tylko politycy Solidarnej Polski, ale także posłowie, którzy cenią sobie hasło „mój dom – moja twierdza”. Pozwólmy obywatelom bronić się samemu.”
Zbigniew Ziobro jeszcze 4 października powiedział, że we własnym domu każdy powinien czuć się bezpiecznie, a przestępca musi liczyć się z tragicznymi konsekwencjami, dlatego rząd rozszerzył granice obrony koniecznej. „Jak widzimy słowa ministra sprawiedliwości jedno, a prokuratura drugie. To prawo jest złe. To prawo należy zmienić.” – mówił Kulesza.
Skomentuj